czwartek, 9 października 2008

Mecz polo i opowiesci weterana

Wczoraj wrocilem z Chitralu. Jedyna przygoda bylo to, ze pogoda sie zmienila. Jeszcze tydzien temu bylo calkiem cieplo, teraz gwaltownie sie ochlodzilo. Jechalem przez dwanascie godzin w autobusie z wybitym oknem w sandalach i polarze, a na przeleczy Shandur temperatura byla ponizej zera. Nie trzeba dodawac ze porzadnie zmarzlem.
W Gilgit spotkalem sie ze starymi znajomymi z Karimabadu, poznalem tez nowych. Poczatkowo chcialem jechac do Islamabadu juz dzisiaj, jednak dowiedzialem sie, ze wieczorem odbedzie sie mecz polo, wiec zdecydowalem sie zostac jeden dzien. Juz chyba pisalem, ze polo w Norther Areas jest najpopularniejszym sportem. Boiska sa prawie w kazdej wiosce. Jednak do tej pory nie widzialem zadnego meczu, wiec nie chcialem przepusicic takiej okazji. Polo wyglada mniej wiecej jak hokej na trawie, tylko ze gracz siedzi na koniu. Sa dwie druzyny, a pilke trzeba wbic do bramki przeciwnika.
Dzisiejszy mecz byl tylko sparingiem, jednak wygladal na bardzo zaciety. Gra jest nieco chaotyczna, szybko przenosi sie spod jednej bramki pod druga. Jest tez dosc niebezpieczna- kon moze sie przewrocic, latwo tez dostac twarda pilka. To ostatnie grozi tez publice, czasem tez trzeba uciekac przed szarzujacymi konmi wjezdzajacymi w trybuny. Gracze uderzaja z calej sily, czasem sie blokuja az z kijow leca drzazgi. Jednym slowem sport pelen emocji.
Sluchalem wczoraj opowiesci dziadka - weterana z wojny pakistansko-indyjskiej z 1971 r. Krotkie tlo: Miedzy 1947 i 1971 Bangladesz byl czescia Pakistanu, potem rozpoczela sie wojna domowa w Bangladeszu o uzyskanie niepodleglosci. Pakistanska armia probowala stlumic powstanie. Wtedy do wojny przystapily Indie, decydujac sie na pomoc powstancom. Pakistanska armia, gorzej uzbrojona, walczyla z przewazajacymi silami indyjskimi w wrogim dla siebie kraju. Wkrotce Pakistanczycy zostali otoczeni i sie poddali.
Dziadek byl pilotem mysliwca, uczestniczyl w walkach, w koncu zostal ranny i dostal sie do niewoli. Wydarzenia sprzed 37 lat opowiadal niemal dzien po dniu, walki powietrzne niemal minuta po minucie. Dosyc ponura byla to opowiesc, przynajmniej z punktu widzenia Pakistanczyka. To bylo niesamowite, dawno nie sluchalem takich historii. Oczywiscie nie mam pewnosci, ze dziadek nie koloryzowal, ale rozmawial bardzo trzezwo i na inne tematy, wiec nie byl raczej typem dziadka Jacka z "Rodziny Poszepszynskich".
Na koniec musze napisac kilka cieplych slow o Pakistanie. Na poczatku czulem sie tutaj bardzo nieswojo, ale pierwsze wrazenia czesto sa mylne. Dwa lata temu Indie mnie odrzucaly, dopiero Nepal mi sie spodobal. Teraz z Indiami nie mam zadnego problemu. Podobnie z Pakistanem - po spedzonym tutaj miesiacu widze wiele pozytywow. Przede wszystkim goscinnosc i uczynnosc Pakistanczykow. Wiele razy, szczegolnie w mniej popularnych miejscach, bylem zapraszany na herbate, obiad czy w goscine do czyjegos domu, W zadnym kraju nie spotkalem tyle bezinteresownej pomocy.
Inne sa tez relacje miedzyludzkie w porownianiu z Indiami. Pakistan, choc ubozszy, jest mniej rozwarstwiony materialnie, nie widac zebrakow ani ludzi niedozywionych. Niewielu jest Pakistanczykow ostentacyjnie bogatych. Ludzie, (a wlasciwie mezczyzni, bo jak juz wpominalem, kobiet prawie nie ma) odnosza sie do siebie przyjaznie, jak rowny z rownym. Podrozujac po Indiach czujesz sie troche jak bialy sahib. W hotelach, restauracjach, nawet tych podrzednych, obsluga traktuje cie z szacunkiem, gnie sie w uklonach. W Pakistanie tej unizonosci w ogole nie ma.
Turystow w Pakistanie jest jak na lekarstwo. Prawie nie ma ludzi przyjezdzajacyhc na 2-3 tygodnie, wszyscy sa "dlugoterminowi". Ja z pieciomiesieczna podroza jestem w sumie "srednioterminowcem". Wiekszosc omija Pakistan bojac sie o swoje bezpieczenstwo. To troche wina mediow, ze zle wiesci z Pakistanu sa zawsze newsem, podczas gdy Indie sa zazwyczaj ignorowane. Dosc powiedziec, ze odkad wyjechalem z Polski, w Indiach w zamachach bombowych zginelo znacznie wiecej ludzi niz w Pakistanie, tylko malo kto jest tego swiadomy. Oczywiscie obawy co do Pakistanu nie sa zupelnie wyssane z palca. W Indiach nikt nie traktuje powaznie zagrozenia, ze grupka ekstremistow obali rzad, podczas gdy w Pakistanie takie ryzyko istnieje (aczkolwiek, poki co niewielkie). Poza tym w Pakistanie wsrod ludnosci czuc napiecie i niepewnosc, wielu sie boi. Ataki talibow nasilaja sie, w Islamabadzie powoli przestaje byc bezpiecznie. W kazdym razie do tej pory ani w Indiach ani Pakistanie nie mialem zadnych zlych przygod i mam nadzieje, ze tak pozostanie.
Na koniec dwie ciekawostki
1. W NWFP to kobieta caluje mezczyzne w reke na powitanie.
2. Pewien Australijczyk, ktory pojechal do Peshawaru, gdyz nie wiedzial, ze jest tam niebezpiecznie, opowiadal o plakatach Talibanu z napisem "Our will to die is stronger than your will to live".
Zdjecia:

1-2 Droga z Mastuj do Gilgit

3-5 Mecz polo

Brak komentarzy: