
Dzisiaj sie rozdzielilismy, Piotr pojechal do Starego Delhi, a ja, mniej odporny na upal, walesalem sie po Paharganju. Widzialem m.in. czesc ceremonii weselnych - pochod orszaku pana mlodego, na bialym koniu z orkiestra. Nie jestem pewien, chyba to byli Sikhowie. Nakrecilem kilka klipow z muzyka, niestety przy tutejszych laczach nie moge ich wrzucic naYou Tube. Calosc odbywala sie w strugach deszczu.

Szczerze mowiac najbardziej sie martwie jak zniesiemy 16 godzin podrozy w autobusie bez klimatyzacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz