środa, 10 grudnia 2008

Pociagi

Indie sa wielkie, wiec wszystko tutaj jest duze, takze kolej - drugi najwiekszy pracodawca na swiecie, zatrudniajacy 1.6 miliona pracownikow. Na pierwszym miejscu jest Chinska Armia Ludowa. Podrozowanie koleja jest niewatpliwie przezyciem, choc jesli sie jezdzilo u naszych wschodnich sasiadow, przeskok nie jest tak duzy.
Najpierw trzeba kupic bilet. W duzych miastach nie ma z tym problemow, gdyz istnieja specjalne kasy przeznaczone dla obcokrajowcow. Jesli jest sie miescie mniejszym, trzeba odstac swoje w normalnej kolejce, co nie jest wcale takie latwe. Problem lezy nie tyle w dlugosci ogonka, tylko w tym, ze wlasciwie ogonek nie istnieje. Kazdy sie wpycha jak moze, i jesli sie nie wlaczyc w walke o dostep do okienka mozna tak czekac w nieskonczonosc. Jak prawie ze wszystkim innym w Indiach, na Poludniu jest troche lepiej pod tym wzgledem, tzn kolejka przypomina kolejke choc troche.
Jak juz sie uda dopchac do kasy, trzeba pokazac wypelniony formularz z nazwa pociagu i rodzajem klasy. Klas w pociagach jest az piec. Od najgorszej, tzw 2 klasy, ktora wyglada mniej wiecej jak nasze pociagi osobowe, w ktorej nie ma miejscowek, zazwyczaj jest niemilosierny tlok i przewozone jest wszystko co sobie mozna wyobrazic, do klasy 1AC - niewiele tanszej od samolotu, z klimatyzowanymi przedzialami. Ja zazwyczaj podrozuje klasa Sleeper, ktora przypomina rosyjska plackarte, czyli w wagonie sa pietrowe lozka, ale nie ma przedzialow. W odroznieniu od Ukrainy czy Rosji, w Indiach jest 9 lozek zamiast 6. Klimatyzacji nie ma, ale sa wiatraki pod sufitem, poza tym otwarte okna zapewniaja przewiew. Choc w Sleeperach sa miejscowki, czasem, szczegolnie przed swietami, jezdzi o wiele wiecej osob, niz jest miejsca. Jesli ma sie lozko na samej gorze, zazwyczaj nikt nie probuje sie wepchnac, ale jesli sie ma dolne, mozna podrozowac z 3-4 pasazerami extra.
Pociagi pasazerskie sa wieksze, szersze niz w Europie i bardzo dlugie - 30 wagonow nie jest niczym nadzwyczajnym, samych wagonow sleeper jest zazwyczaj okolo 15. A sa przeciez inne klasy. Perony, z koniecznosci rowniez sa dlugie. Czasem mozna sie nabiegac w poszukiwaniu swojego wagonu (nie ma jakiejs ustalonej zasady jak sa ulozone), przeciskajac sie wsrod tlumow hindusow obladowanych tobolami.
Do tej pory nie mialem problemow z punktualnoscia, jednak moja ostatnia podroz z Siliguri do Delhi byla odmienna. Jako ze wszystko jest tutaj wieksze, opoznienie bylo rowniez ogromne - 23 godziny. Przyjechalem mniej wiecej o czasie z rozkladu jazdy, tylko ze dzien pozniej. Zamiast 30 godzin w pociagu spedzilem ponad 50. To nie bylo takie zle, w koncu mialem czas poczytac gazety i tygodniki. Problem polegal na tym, ze wlasciwie nikt nie wiedzial kiedy dojedziemy a nie bylo kogo sie zapytac. Pasazerowie zdawali sie tym nie przejmowac, i odpowiadali z typowym tutaj fatalizmem, ze bedziemy w Delhi "jak dojedziemy". Miesiac temu bym sie nie przejmowal, ale teraz, kiedy moja podroz dobiega konca, troche szkoda mi bylo straconego dnia.
W pociagu nie ma problemu z jedzeniem i piciem. Choc baru jako takiego nie ma, bez przerwy chodzi obsluga z herbata, kawa, roznymi smakolykami, mozna tez zjesc normalny obiad. Poza tym na kazdej stacji przewalaja sie przez wagon sprzedacy roznych roznosci, od ubran po klodki do walizek, grajki, pociagowi artysci, zebracy, kaleki oraz transwestyci. Choc moze to brzmiec dziwnie, jest w Indiach kasta (zapomnialem nazwy), facetow przebranych za kobiety. Czesc z nich jest rzeczywistymi transwestytami, ale zdarzaja sie przypadki porwan dzieci i kastracji. Chodza i zebrza, dosc natarczywie. Wygladaja naprawde odpychajaco.
W czasie jazdy mozna popatrzec przez zakratowane okno (zawsze sa kraty, jak w wiezieniu) na polnocne Indie. Przejezdzalem przez West Bengal, Bihar i Uttar Pradesh - czyli najgorsza czesc Indii. Najbiedniejsza i najbardziej przeludniona. To dosc przygnebiajacy widok. Okropne miasta i jeszcze gorsze wsie. Wszedzie gory smieci a miedzy smieciami gory suszonego krowiego nawozu, ktorego uzywa sie tutaj jako opalu. Na Poludniu Indii rowniez takie rzeczy mozna zobaczyc, roznica polega na tym, ze na polnocy wydaje sie, ze nie ma innych widokow.
***
Tak wiec po raz piaty w czasie obecnej podrozy zladowalem w Delhi. Zaczynam juz rozpoznawac zebrakow na Paharganju. Jutro udaje sie na kilka dni na polnoc - znow w Himalaje.

Brak komentarzy: