czwartek, 23 października 2008

Goa

Jestem na swego rodzaju wakacjach w czasie wakacji.
Pojechalem na Goa spotkac sie ze Slawkiem, z ktorym bede podrozowac razem i wykurowac sie z bombajskiej zarazy. Okazalo sie, ze zaraza byla silniejsza niz sie spodziewalem. Mialem nawrot choroby i w efekcie musialem udac sie do szpitala, na serie zastrzykow. Pani doktor powiedziala, ze to jakas infekcja. Juz czuje sie dobrze, ale na antybiotykach bede jeszcze przez kilka dni.
Goa wyroznia sie w Indiach. Jest to maly stan (kilkadziesiat km wzdluz i wszerz), byla kolonia portugalska i najbardziej turystyczne miejsce w Azji Poludniowej. Po Portugalczykach pozastaly portugalskie nazwy, architektura oraz religia. Kosiolow i kapliczek katolickich nie sposob zliczyc. Nawet hotele nosza inne nazwy np. Ave Maria Guesthouse, albo Alelluja Hotel. Restauracja - "Waves", na menu rysunek wzburzonego jeziora, przerazonych apostolow i Chrystus uspakajajacy fale.
Wypozyczylismy sobie motor na 5 dni objechalismy cale wybrzeze. Musze jednak przyznac, ze jest to nudne na dluzsza mete. Poza plazami i starymi kosciolami nic specjalnego tutaj niema. Plaze sa ladne, ale wszystkie wygladaja mniej wiecej tak samo. Siedzi sie na lezaku i kupuje drinki i jedzenie. Tak od rana do wieczora. Morze jest fajne, ale szczerze mowiac pod wzgledem plywania, nurkowania, czy nawet tylko patrzenia nie umywa sie do tego na Krymie. Tam woda byla o wiele bardziej przejrzysta.
Choc sezon sie dopiero rozpoczal, turystow sa juz tabuny. Siedziny na samej polnocy Goa, gdzie jest ich troche mniej. W okolicy Bozego Narodzenia, kiedy jest tutaj szczyt sezonu, musi byc tutaj nie do zniesienia.
Jutro jeszcze jeden dzien nic nie robienia, a potem ruszamy dalej na poludnie. Najpierw do Hampi.

















1 komentarz:

Mohit pisze...

Are you planning to visit Hampi ? But suffering from expensive air tickets. Now you can make your travel easy with liamtra