wtorek, 14 października 2008

Lahore i cyrk na granicy

W dordze do Indii zatrzymalem sie na dwa dni w Lahore. Monsun juz sie skonczyl i zrobilo sie odrobine chlodniej, mozna bylo zwiedzac. Lahore - dawna stolica Imperium Mogolow i panstwa Sikhow - jest jednym z najladniejszych miast jakie widzialem w czasie swojej podrozy. Jest tez najbardziej liberalnym miastem w Pakistanie, na ulicach kobiet jest sporo, wiele z nich nie nosi nawetchusty na glowie. Znajduje sie tutaj dzielnica czerwonych latarni i siedziba przemyslu filmowego - pakistanski odpowiednik Bollywoodu. Jednak pamietac nalezy, ze to Pakistan, a muzulmance nie przystoi grac w filmach, wiec wiekszosc aktorek rekrutuje sie sposrod prostytutek. Wytwornie filmowe znajduja sie pod rosnaca presja Talibow, mimo to filmy sa nadaj produkowane. Osoba wtajemniczona mowila mi, ze studia pracuja dla rodzimych gangsterow, ludzi na tyle groznych, ze nawet islamisci boja sie z nimi zadzierac. Poki co.
Inni jednak sie uginaja. Dzien przed moim przyjazdem na ulicach Lahore odbywalo sie publiczne palenie gazet i plyt z pornografia. Sprzedawcy otrzymali listy od Talibow z ultimatum - albo rezygnuja ze sprzedazy, albo zgina. Wczesniej ignorowano takie grozby, jednak w Pakistanie narasta poczucie niepewnoscim wiec sklepikarze poszli po rozum do glowy i zastosowali sie do zalecen islamistow.
Lahore jest piekne - wielki fort, ogromny meczet z dziedzincem na 100 000 ludzi, stare miasto, muzeum na wusokim poziomie i najstarsze w Azji Poludniowej zoo. Troche zaluje,ze nie zostalem ze dwa dni dluzej.

Wczoraj przekroczylem granice, i widzialem ceremonie jej zamkniecia. Bylo to jedno z bardziej dziwacznych widowisk jakie widzialem. Stosunki miedzy Indiami a Pakistanem sa, delikatnie mowiac, trudne. W ciagu 60 lat panstwa te stoczyly 3 (lub 4 - zalezy jak liczyc) wojny. W czasie pokoju obie strony wyzywaja sie na sobie w czasieceremonii zamkniecia granicy.
Po obu stronach wybudowane sa trybuny dla publicznosci. Najpierw przez pol godziny dziewczyny z publicznosci tancza na ulicy w rytm hinduskiego disco.Potem nastepuje zamkniecie granicy- zolnierze maszeruja jak w skeczu Monty Pythona "Ministerstwo glupich krokow", tlum zas skanduje "niech zyja Indie", na co pakistanska strona odpowiada "niech zyje Pakistan". Tak przez kolejne 30 min. W koncu flagi zostaja opuszczone, brama zamknieta i wszyscy moga wrocic do domow.
Oczywiscie, jako prawdziwy Polak przywiozlem z Pakistanu wagon fajek, ktore sa tutaj 4 razy drozsze.
A dzis juz dojechalem do Delhi, jutro jade dalej, do Bombaju.
Zdjecia
1. Meczet
2. Lahore Fort
3 Fauna pakistanska w muzemum
4. Koncert kapeli sufickiej
5. Ja i dzialo Kiplinga
6-8 Stare Lahore
9 Publicznosc w sektorze indyjskim
10 Tanczace panienki
11 Zolnierze

Brak komentarzy: