piątek, 19 września 2008

W gorach Karakorum

Jestem w Karimabadzie. W koncu znalazlem miejsce w Pakistanie, ktore mi sie naprawde podoba. Ciekawe, ze spotkalem ludzi, ktorzy byli w Indiach i stamtad uciekli, a Pakistanem sa zachwyceni. Ja - na odwrot, nie moge sie jakos znalezc w tym kraju, czuje sie tu obco. Chyba to troche kwestia przyzwyczajenia.
Gilgit, przypomina troche Kargil z Ladakhu. Nieciekawe, muzulmanskie miasto, bez kobiet na ulicach. Jedyna ciekawostka sa akcenty chinskie, do granicy jest niedaleko. Jest duzo chinskich towarow i chinskie ciezarowki. Gilgit to teoretycznie turystyczne centrum polnocnego Pakistanu. Gdziekolwiek chcesz jechac, musisz sie przesiasc w Gigit. Wbrew pozorom infrastruktura dla turystow jest zupelnie w powijakach - kilka hoteli, zazwyczaj pustych, jedna kafejka internetowa i dwa niedzialajace bankomaty. Turystow na ulicy nie wiadac. Wyglada na to, ze Pakistan jest ciagle bardzo egzotycznym kierunkiem na wycieczki.
Nic zatem dziwnego, ze chcialem sie stamtad wyrwac jak najszybcej. Wczesnie rano wstalem i znalazlem busa do Karimabadu, mojego nastepnego celu. Tutaj tylko autobusy dlugotystansowe jezdza wg rozkladu jazdy. Autobusy miejskie i lokalne busy ruszaja, kiedy jest komplet pasazerow. Pamietam, ze Kapuscinski opisywal podobne zwyczaje w Afryce. Problem w tym, ze nie spodziewalem sie, ze na zapelnienie busa bede musial czekac ponad piec godzin! Z Gilgit do Karimabadu jedzie sie tylko 2.5 godziny. Innymi slowy, to co mialo byc krotka wycieczka, zajelo mi caly dzien. Ale warto bylo. Sama miejscowosc moze nie jest piekna, ale sceneria zapiera dech w piersiach. Karimabad, lezacy nad rzeka Hunza, jest doslownie wcisniety miedzy trzy siedmiotysieczniki, najwyzszy z nich - Rakaposhi - ma ponad 7800 m. Sam Karimabad lezy zaledwie na 2500 m, wiec miedzy wioska a szczytami jest piec kilometrow roznicy. Dla porownania - miedzy Leh i Stokiem Kangri bylo tylko 2700m. Wszystko to powoduje, ze gory wydaja sie ogromne. Karakorum robia o wiele wieksze wrazenie niz gory Ladakhu, szczerze mowiac troche zaluje, ze spedzilismy tam tyle czasu, lepiej bylo przyjechac tutaj na dluzej.
Poza ogromnymi gorami, sa tez ogromne lodowce. Lodowiec o dlugosci 30 kilometrow jest uznawany za maly. Prawdopodobnie bede robil trek wzdluz lodowca Batura, 4 pod wzgledem wielkosci w Karakorum, ktory ma dlugosc 70 kilometrow. W Alpach pamietam szesciokilometrowy Lodowiec Pasterze, ktory wydawal mi sie wtedy wielki.
Karimabad jest tez przyjemny, gdyz wyznawana specyficzna odmiana Islamu, stosunkowo liberalna, przez co ludzie wygladaja pogodniej, kobiety pokazuja sie na ulicach bez zaslonietych twarzy. Czlowiek nie czuje sie nieswojo.
Jutro prawdopodobnie zrobie sobie jednodoniowy, lecz dosc meczacy trek na przelecz Hon (1700 metrow podejscia) znajdujaca sie w poblizu Ultaru (7388 m1). Pozniej zobaczymy. Chcialbym zrobic kilkudniowy trek do jeziora Rush Phari, skad mozna zobaczyc K2, ale musze znalezc chetnych, zeby zmniejszyc koszt. Ostatecznie moge wziac szerpow na wlasna reke z ostatniej wioski przed szlakiem. Droga przekracza kilkakrotnie duzy lodowiec, wiec nie chcialbym tego robic samemu. Zobaczymy wkrotce.
***
Ciag dalszy
Jestem po treku na przelecz Hon (4258). Wg przewodnika jest to dwudniowy trek, ale postanowilem zrobic go na lekko w jeden dzien. Udalo sie, aczkolwiek zajelo mi to 12 godzin. Myslalem ze kondycja i aklimatyzacja z Ladakhu bedzie trzymac dluzej. Tzn z aklimatyzacja nie mialem problemow - nie doswiadczalem zadnych sensacji, ale z kondycja jest slabo. Lenistwo mnie ogarnelo i musialem sie naprawde przelamac, zeby wejsc na przelecz.
Ale warto bylo - widok prawie jak ze szczytu - panorama 360 stopni z kilkoma siedmiotysiecznikami w tle. To niesamowite, gdyz zeby zobaczyc podobny widok w Nepalu trzeba wielodniowego treku. A w Karakorum wystarczy jednodniowy marsz z wioski na wysokosci 2500 m, do ktorej mozna dojechac autobusem.
Wiecej nie mam sily pisac, ide spac. Dobranoc.
PS. Dzis mial miejsce wielki zamach bombowy w Islamabadzie. Nic mi sie nie stalo, bo jestem 600 km od stolicy.
***
Ciag dalszy cz.2
Jutro ide na trekking na lodowiec Barpu, mozna go zobaczyc na zdjeciu nr 4. Nie bedzie ode mnie wiesci przez jakies 6-7 dni. Chyba, ze pogoda sie zepsuje, wtedy wroce szybciej. Przy dobrej pogodzie powinienem zobaczyc K2 i Broad Peak. Wczesniej chcialem zrobic trek na lodowcu Baltoro, bezposrednio pod K2, ale zeby tam isc trzeba miec wykupiony trek z agencji. Najtanszy kosztowal 1200$, troche za duzo jak dla mnie - tyle wydaje przez 2 miesiace. Moze nastepnym razem.
Pakistanczycy zyja wczorajszym zamachem, ktory ponoc jest najwiekszy w historii tego kraju. Do tej pory calem byly zazwyczaj obiekty wojskowe, tym razem wybrano hotel.

Zdjecia:
1. Baltit Fort w Karimabadzie, w tle Diran
2. Diran (7266) w pelnej krasie
3. Dolina Hunzy z Rakaposhi w tle (z przeleczy Hon)
4. Dolina Hunzy (z przeleczy Hon)
5. Iglica Lady's Finger

Brak komentarzy: