czwartek, 18 września 2008

W krainie wiernych, czyli u Bisurmanow

Jest 18 Ramadan 1429 roku, jestem w Paskistanie a dokladniej w Islamskiej Republice Pakistanu, kraju w ktorego konstutycji zapisane jest, ze wladza nie pochodzi od ludu, lecz od Allacha. Gdzie prawdopodobnie ukrywa sie Osama bin Laden i mulla Omar, gdzie narodzili sie i gdzie wciaz sa silni Talibowie. Gdzie zyja Pasztuni, plemie wyznajace jeden z najbardziej radykalnych i ortodoksyjnych nurtow w Islamie i gdzie rzad nie kontroluje znacznej czesci terytorium panstwa.
Oczywiscie nie mam zamiaru byc pokazywanym w wiadomosciach, zwiazany z workiem na glowie, otoczony kolesiami w czerni z AK47 na piersiach, dlatego jade w region w ktorym do tej pory nic sie nie dzialo, mianowicie Karakorum Higway, drogi przecinajacej Himalaje i Karakorum, laczacej Islamabad z Kaszgarem w Chinach.
Do Lahore w Pakistanie jedzie sie z Amritsaru. W 1947 w czasie podzialu Indii Brytyjskich na Indie i Pakistan na calym subkontynencie mialy miejsce masowe wzajemne rzezie muzulmanow i hindusow. Okolo miliona ludzi zginelo, a kilkadziesiat milionow zastalo przesiedlonych - hindusi z Pakistanu do Indii, muzulmanie na odwrot. Pogromy byly szczegolnie okrutne w Punjabie - Amritsar i Lahore laczyla linia kolejowa, ktorej uzywali uchodzcy. Pociagi byly atakowane przez zadne krwi tlumy po obu stronach granicy, czesto do stacji kolejowej dojezdzaly wagone wypelnione samymi cialami.
To juz historia, jednak przejscie graniczne jest najdziwniejsze jakie widzialem. Bylem jedyna osoba, ktora go uzywala o tej porze. Pan w Pakistanie byl tak znudzony, ze pokazywal mi na zdjeciu z przeswietlenia bagazu, co mam w plecaku.
Stosunki miedzy Indiami i Pakistanem po dzis dzien pozostaja, delikatnie mowiac, napiete. Pakistanczyka najlatwiej przyjaznie do siebie usposobic mowiac mu, ze Indie to zly kraj, zli ludzie. Wtedy od razu sie rozpromienia.
Jak na powyzszy opis, musze przyznac, ze Pakistan jest calkiem przyjaznym panstwem. W Lahore, metropolii z ponad 5 milionami mieszkancow ruch uliczny jest nad spodziewanie plynny, samochody zatrzymuja sie na czerwonym swietle, a ludzie uzywaja przejsc dla pieszych. Widzialem nawet sytuacje, ze kierowca dostal mandat za uzywanie komorki podczas jazdy - rzecz nie do pomyslenia w Indiach. Poza tym jest o wiele ciszej - Pakistanczycy trabia tylko wtedy, kiedy jest to konieczne.
Ludzie nie zaczepiaja turystow, praktycznie nie ma naganiaczy. Mysle jednak, ze jest to spowodowane nie tyle lepszym charakterem Pakistanczykow, lecz faktem, ze przy tak znikomej ilosci turystow, jaka tu przyjezdza, kazdy, kto zdecydowalby sie na wybor profesji naganiacza szybko umarlby z glodu.
W Lahore zabawilem tylko pol dnia. Bylo tam goraco i padalo, wiec postanowilem zwiedzanie zostawic na droge powrotna, kiedy monsun definitywnie sie skonczy. W Lahore spotkalem dziwnych ludzi, bialych turystow, fanatycznie propakistanskich (i ubranych w pakistanskie ciuszki). Ciekawe, bo statystyczny turysta w Indiach nie ma pojecia co sie tak naprawde dzieje w tym kraju. Kolesie ci natomiast byli bardzo biegli w polityce, mieli swoje sympatie i antypatie. Jednak wszystko bylo polane takim sosem antyindyjskim, ze az trudno bylo z nimi rozmawiac. Ciezko dyskutowac z kims, kto np. twierdzi, ze Pakistan wygral wojne z Indiami w 1971.
Spotkalem tez dziadka z Polski, ktory w podrozy byl juz ponad rok. Wyruszyl z Przemysla, pieszo szedl przez 6 miesiecy do Odessy, stamtad poplynal promem do Stambulu, znow 6 miesiecy pieszo przez Turcje. Potem juz autobusami przez Iran i Pakistan. Teraz jechal do Indii. Robi to wrazenie. Moze jeszcze sie z nim spotkam, dalem mu swoj indyjski numer. Choc dziadek byl nieco zbzikowany. Zafascynowany Sai Baba i innymi hinduskimi cudotworcami. Jednoczesnie jednym z jego celow podrozy (pielgrzymki, jak on to nazywal) w Indiach byl Kaszmir, gdzie wg niektorych (i wg niego samego) znajduje sie grob Chrystusa. Zainteresowanych odsylam do bardzo popularnej wsrod turystow ksiazki "Jezus zyl w Indiach". Trudno mi bylo sie polapac w jego systemie wierzen, a z delikatnosci wolalem go nie naciskac. Z doswiadczenia wiem, ze ludzie nie lubia jak sie wypytuje ich o niescislosci w ich swiatopogladzie.
Wracajac do Pakistanu, niestety, jest swiety miesiac Ramadan. Byl to jeden z powodow, dla ktorego zdecydowalem sie jechac najpierw do Rajasthanu. W czasie Ramadanu prawowierny muzulmanin nie moze jesc, pic ani palic od wschodu do zachodu slonca. W Indiach, mimo znacznej mniejszoci muzulmanskiej postu praktycznie sie nie zauwazalo. Jednak w kraju, gdzie 96% stanowia muzulmanie, sprawa jest postawiona jasno - musisz poscic. W zasadzie wg tutejszego prawa zlamanie postu jest przestepstwem, i choc rzekomo innych wyznan on nie obowiazuje, jednak zalecane jest nie prowokowac ludzi. Zreszta wcale nie trzeba policji - wszystkie restauracje sa zamkniete do zmierzchu. Mozna co najwyzej przekasic cos w hotelu. Ramadan konczy sie z nowiem ksiezyca, czyli jeszcze troche bede musial sie pomeczyc, kilka dni temu dopiero byla pelnia.
Ciekawe, ze stroj ludnosci Pakistanu jest zupelnie zuniformizowany, brak kolorow i roznorodnosci Indii. Prawie wszyscy mezczyzni nosza kurte (koszula z polami siegajacymi kolan, rozpinana tylko u gory) i luzne spodnie. Kolory - wylacznie jasne i niejaskrawe, w zasadzie tylko biale i szaroniebieskie. Jedyna wariacja kroju - z kolnierzem, albo bez. Zadnych wzorow. Na prowincji wiekszosc mezczyzn nosi brody, w miastach - tylko wasy. W Lahore widac bylo kobiety, zazwyczaj nie zaslanialy twarzy, czesto nawet glowe mialy odkryta. W burce nie widzialem nikogo. Poza duzymi miastami trudno powiedziec jak wygladaja kobiety - po prostu ich nie widac.
Trzeba przyznac, ze ulice robia nieco dziwne wrazenie - sami mezczyzni jednakowo ubrani.
***
A w ogole to jestem juz w Gilgit w polnocno-wschodnim Pakistanie. Jutro jade do Karimabadu. Stamtad chcialem zrobic 1-2 krotkie treki z widokiem na K2. Mam jednak pecha, gdyz pogoda sie psuje, koniec sezonu sie zbliza. Treki w mgle i deszczu maja niewiele sensu. Ale na razie jestem dobrej mysli, coz mi pozostaje.
***
Zdjecia
1-2. Bisurmani na ulicach
3-4. Uliczka rzeznikow
5 Gilgit

Brak komentarzy: