poniedziałek, 1 września 2008

W kraju Sikhow

Juz troche zapomialem jak to jest w wielkim miescie. Przez ponad miesiac jezdzilismy malych miejscowosciach, z ktorych najwieksza - Leh miala zaledwie 25 tys mieszkancow. Wczoraj dojechalismy do Amritsaru - ponad milionowego miasta w Punjabie. Znow halas, tlok i brud jak w Delhi. No i goraco znow jest, moze nie az tak jak bylo w Delhi, ale bez wlaczonego wiatraka ciezko wytrzymac w pokoju. Jedynym pozytywem jest fakt, ze nie trzeba szukac hotelu z ciepla woda - zimny prysznic jest cudowny, jak po wyjsciu z sauny. Niestety po pietnastu minutach wszystko wraca do normy.
Amritsar jest naswietszym miastem Sikhow. O Sikhach wspominalem juz kilka razy. Jest to religia, cos w rodzaju protestantyzmu w hinduizmie. Podstawowe zasady sa podobne, ale wiele - jak kult bostw, system kastowy itp. zostalo odrzuconych. Choc obecnie Sikhowie sa rozrzuceni po calych Indiach ich ojczyzna jest Punjab. Latwo ich rozpoznac, gdyz rzucaja sie w oczy. Najbardziej charakterystyczne sa turbany, ktorych nikt inny juz w Indiach nie nosi (moze z wyjatkiem Rajastanu), ale nie tylko. Sikhowie roznia sie tez rasowo od Hindusow - sa wyzsi, roslejsi i maja specyficzne rysy twarzy, cos pomiedzy hindusami a muzulmanami. Poza turbanami pobozny Sikh powinien tez nosic brode, obraczke na nadgarstku oraz szable (obecnie to juz raczej noz). Jednym slowem Sikha w tlumie rozpoznac latwo. Co prawda zwyczaje te zaczynaja juz powoli zanikac, coraz wiecej mlodych nie nosi juz ani turbanow ani brody, ograniczajac sie tylko do bransolety, ale jest to ciagle mniejszosc.
Sikhowie sa niezwykle obrotni. Punjab jest jednym z najbogatszych stanow w Indiach (choc nie bardzo to widac po Amritsarze). Ogolnie mozna powiedziec, podobnie jak to bylo z Tybetanczykami, ze nie ma biednych Sikhow. Poza Punjabem zajmowali sie zazwyczaj srednim biznesem, zazwyczaj dobrze prosperujacym, najgorsza posada jaka mial Sikh byl kierowca ciezarowki. W Punjabie nie jest az tak rozowo - widzialem Sikhow-rikszarzy. Jednak ogolnie sprawiaja wrazenie zamoznych. No i trzeba pamietac, ze obecny premier Indii jest Sikhem.
Amritsar jest swietym miastem, gdyz znajduje sie tutaj Zlota Swiatynia (Hari Mandir Sahib), miejsce gdzie jest przechowywana swieta ksiega Sikhow, w ktorej znajduja sie nauki ich pierwszych guru. Jest to caly kompleks swiatynny, sam Hari Mandir Sahib znajduje sie na srodku jeziora, tez swietego, w ktorym mezczyzni biora rytualne kapiele. W srodku znajduje sie czterech kaplanow ktorzy bez przerwy spiewaja modlitwy z ksiegi. Jest to transmitowane przez glosniki na zewnatrz. Mozna tez ustawic sie w kolejce i po odczekaniu kilkudziesieciu minut wejsc do samej Zlotej Swiatyni. Przypominalo mi to troche jak dawno temu czekalem w kolejce na Jasnej Gorze do przejscia na kolanach przed obrazem Matki Boskiej. Wrazenia podobne. Ksiega znajduje sie pod kilkunastoma narzutami, wachlowana przez jednego z kaplanow.
Mielismy szczescie, gdyz okazalo sie, ze wczoraj bylo najwieksze swieto Sikhow - dzien upamietniajacy moment powstania swietej ksiegi. Bylo wielu pielgrzymow i pokaz fajerwerkow wieczorem. W calym kompleksie jest bardzo czysto, i wszystko jest bardzo dobrze zorganizowane, co jest malo indyjskie.
Ze Zlota Swiatynia zwiazana jest jeszcze jedna historia. Sikhowie mieli swoje osobne panstwo, ktore zostalo zajete przez Anglikow w XIX w. W kazdym razie maja oni poczucie odrebnosci od reszty Indii. W latach 80-tych w Punjabie byly silne ruchy separatystyczne, podobne do tych, ktore sa we wspolczesnym Kaszmirze. W 1984 czesc bojowkarzy zajela Zlota Swiatynie, zadajac niepodleglosci. Indira Gandhi - owczesny premier - nakazala szturm, partyzanci zostali zabici, a swiatynia mocno ucierpiala. W odwecie Indira zostala zamordowana przez wlasnych ochroniarzy (Sikhow) tego samego roku. Ale to juz stare dzieje i od ponad dekady w Punjabie jest spokojnie.
Jutro jedziemy do Delhi. Piotr juz wraca do kraju, a ja jade tam przymusowo, gdyz okazuje sie, ze jedyne sensowne polaczenie z Johpurem w Rajastanie, gdzie chce sie udac, wiedzie przez Delhi.

PS. Dalai Lama wyszedl ze szpitala i czuje sie dobrze.
Zdjecia:
1. Hari Mandir Sahib (Zlota Swiatynia)
2. Ochroniarz
3. Rodzina Sikhow
4. ja
5,6 Zlota Swiatynia noca
7 Ulica w Amritsarze
8. Swiatynia Mata (Hinduska)

1 komentarz:

Kajtek pisze...

no ja pamietam , ze w Amritsarze mialem najwieksza s....e w swoim zyciu!!!
A w tej swityni sa miejsca dla gosci za free!! no za donation!!

3maj sie