niedziela, 14 września 2008

Swiatynia Szczurow

W koncu zjechalem z turystycznego szlaku - pojechalem do Bikaneru, miejsca do ktorego rzadko zagladaja turysci. Ma to swoje dobre strony - mozna chodzic po miescie i nikt cie nie zaczepia, poza tym ceny sa bajecznie niskie.
Miasta w Rajastanie maja swoje kolory - Jaipur jest rozowy (nie bylem, znam ze zdjec), Udaipur bialy, Jodhpur niebieski a Jaisalmer piaskowo-zolty. Bikaner jest pierwszym miastem bez okreslonej barwy.
Uklad miasta jest charakterystyczny dla Rajastanu - duzy fort z palacem maharadzy (za kazdym razem jest to inny maharadza) oraz stare miasto otoczone murami. Stare miasta sa zazwyczaj duze. W Bikanerze mury miejskie maja dlugosc prawie 10 km. Do miasta wchodzi sie przez bramy. Mozna sie poczuc jak w sredniowieczu. Ulice wewnatrz sa jednym wielkim rynkiem, na ktorym mozna kupic praktycznie wszystko. Po bokach ulic plynie rynsztok, zamkniety system sciekow jest rzadkoscia. Na szczescie nikt nie wylewa pomyj przez okno na ulice.
Ale glownym powodem, dla ktorego tuaj przyjechalem jest polozone niedaleko miasteczko Deshnok i znajdujaca sie w nim swiatynia Karni Mata, potocznie zwana Swiatynia Szczurow. Hinduizm ma rozne, czasem nietypowe oblicza, musze jednak przyznac, ze to jest jest naprawde dziwaczne.
Karni Mata jest uznawana za inkarnacje Durgi (Bogini-Matki, glownego kobiecego bostwa w hinduizmie). Zgodnie z legenda jej wyznawcy odradzaja sie po smierci jako szczury, dlatego gryznie sa tam uznawane ze swiete. Wiecej mozna przeczytac tutaj. Miejsce to jest bardzo popularne, tlumy pielgrzymow przyjezdzaja z calych Indii.
Sama swiatynia robi wrazenie nieco makabryczne. Szczurow sa rzeczywiscie setki, jesli nie wiecej. Na szczescie bylem tam okolo poludnia, szczury nie sa glupie i w czasie najwiekszego upalu wiekszosc spala. Dzieki temu uniknalem gryzoni przebiegajacych mi po stopach - wg tutejszych wierzen taka poufalosc to pomyslny znak. Coz, bede musial sie obejsc bez pomyslnosci.
Szczury sa karmione przez wiernych, wlasciwie jedzenia maja tam za duzo. Spodziewalem sie, ze beda ladne i odpasione, jednak nic z tych rzeczy. Wiekszosc byla obrzydliwa- brudna i wyliniala, niektore owrzodzone. Moze to brak doboru naturalnego tak dziala. Pokarm zostawiany przez wiernch oraz szczurze odchody powoduja, ze miejsce to jest bardzo brudne, ale nie jest to nietypowe dla hinduskich swiatyn.Poza szczurami mieszkaja tam jeszcze karaluchy-giganty.

.
W drodze powrotnej mialem dluga rozmowe z mlodym kolesiem, przedstawicielem handlowym firmy farmaceutycznej, o roznicach kulturowych miedzy Zachodem a Indiami, a le to tym napisze moze innym razem.
Dzis dojechalem do Delhi. W miescie zaostrzone srodki bezpieczenstwa, gdyz wczoraj byly zamachy - wybuchlo piec bomb, miedzy innymi na Connaught Place, w samym centrum. Duzo zabitych i rannych. Na szczescie wtedy bylem jeszcze w Bikanerze. Choc z tego co widze, to nie jest wielki news w polskich mediach. Jutro jade dalej - z powrotem do Amritsaru i stamtad do Pakistanu. Znow w gory. Osmiotysiecznikow zdobywac nie bede, ale przynajmiej sobie na nie popatrze.
Zdjecia:
1. Palac maharadzy
2. Brama miejsca do starego miasta
3-7. W swiatyni Karni Mata

Brak komentarzy: